Treningowe podsumowanie października 2025

Treningowe podsumowanie października 2025

Październik był w tym roku miesiącem wyjątkowym. Podczas tego miesiąca nie wystartowałem w żadnych zawodach, ale przeprowadziłem bardzo solidne przygotowania do głównego startu w sezonie jesiennym, który już za niecałe 2 tygodnie — Biegu Niepodległości w Warszawie na dystansie 10k. Jestem z tego okresu dumny z kilku powodów.

Pierwszy to utrzymanie stanu wytrenowania  „efektywny” wg. Garmina przez 3 miesiące bez dnia przerwy. Status ten jest o tyle trudny do utrzymania, że jest ciągłym  balansowaniem na linie. Wystarczy kilka razy gorzej pospać, spadek poza zakres HRV, czy też VO2Max nie rosnące przez kilka dni, a zaraz wpadamy w  „utrzymanie”,  „zmęczenie”, czy też „bezproduktywny”. O tym, że trzeba także zadbać o odpowiednie obciążenie treningowe (nie za duże, nie za małe) nie wspominając. Było to w zasadzie codzienne kontrolowanie tego, czy czegoś nie brakuje, a tez planowanie działania sporo w przód, np. żeby przed startem na Nice to Fit You (jeszcze muszę napisać relację z tego biegu, postaram się to zrobić w tym tygodniu, ewentualnie w nadchodzący weekend) dobrze odpocząć, ale nie na tyle, żeby nie wypaść z zakresów, ale na tyle, żeby po biegu zegarek nie stwierdził „to było przegięcie”. W końcu tam też walczyłem o czas, i nie był to słaby bieg.
Miesiąc to było coś, ale po trzech miesiącach ciągu mogę śmiało powiedzieć, że  „przeszedłem Garmina”.



Druga kwestia to utrzymanie konsekwencji i nawyku treningu pomimo pogarszającej się aury i długiego urlopu. Pokusa przeleżenia cały dzień w łóżku zamiast wychodzenia na to tuptanie była potężna, chęć do siedzenia po nocach zwiększona, ale żeby nie rozsypać treningu i jego efektu, trzeba było się pilnować. ALe nie powiem, dużo było odpoczywania i trenowania, a dzięki dobrej regeneracji kilometrów biegowo wpadło zdecydowanie więcej niż w poprzednim miesiącu.

Kolejny powód do dumy to miesięczny kilometraż. Taki miesięczny dystans ostatnio przebiegłem w… lipcu 2016 roku. Co istotne poza tym, że było tych kilometrów dużo, to też organizm zniósł to dobrze — spora w tym zasługa dalszego gubienia wagi i solidnej urlopowej regeneracji. Dodatkowo był to też szybki miesiąc. Przyłożyłem się do przygotowania organizmu na dłuższe utrzymywanie wyższych prędkości, żeby nie miał szoku, gdy w listopadzie będzie musiał pracować na podwyższonych obrotach przez około 55 minut.

Z powodów do wstydu zaliczyć mogę zakończenie sezonu rowerowego, w październiku nie siedziałem w siodełku ani razu. Jeśli uda się w przyszłym sezonie robić ogólnie więcej roweru, to na jesień trzeba będzie zainwestować w dobre ciuchy kolarskie, żeby przy takim 5-10 stopni też dało się jechać w komforcie. To powinno wydłużyć znaczenie mój sezon. No a na wiosnę spróbujemy wyjechać z jaskini Focusem!

Czas na podparcie moich słów kilkoma cyframi i porównaniem ich z miesiącem poprzednim:

Bieganie
17 treningów (+4 treningi)
Łącznie 168,02 km (+67,93 km)
Na ścieżkach 17h 51min 56sek (+6h 45min 46sek)
Średnio 9,88 km / trening (+2,18 km)
Średnie tempo 6:23 min/km (16 sek/km szybciej)

Waga 92,1 kg (-2,2 kg)

Starty w tym miesiącu:
brak

Plan na listopad jest prosty. Zrobić na biegu 11 Listopada wynik 54:59, co zamknie sezon startowy, a następnie zrobić lekkie roztrenowanie (ok. 1,5 tygodnia) i wejść w sezon treningów zimowych. Przede mną także zakup nowych butów treningowych, a jeśli uda się zrobić wynik na Biegu Niepodległości, to w ramach nagrody kupię sobie także pas Garmin HRM-600, bo obecnie bazuję na swoich odczuciach i danych z nadgarstka, które bywają kiepskie. Listopad kilometrażem zapewne będzie słabszy od października, ale tak to już na roztrenowaniach jest. Najważniejsze to po tej labie wrócić do regularności i nie zatrzymywać się na tym co się już zrobiło. No i trzeba się pozapisywać na coś w zimie (jakieś małe biegi kontrolne) i wyznaczyć plany na wiosnę, a te już mam w swojej głowie, ale podzielę się nimi innym razem.

5 Comments

  1. K

    Focus w małym pokoju już przebiera szprychami z niecierpliwością!

    Imponująco jest. Niezmiennie dumnam, niezmiennie trzymam kciuki.

    • Teraz tylko zrzucić kolejne 10 kg, żeby tych szprych nie połamać

      • K

        Do wiosny dużo czasu, poleci 🙂

  2. Miguel

    Jak ty jesteś hakier garminowy to miałeś łatwiej 😉

Skomentuj K Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *